poniedziałek, 4 czerwca 2012

opowiadanie cz. I

Dziś Jestem. Dziś Jestem Aniołem.
A wszystko zaczęło się tak...
-Maaamo! - krzyknęłam wchodząc do domu.
- Co się stało?
- Poprawiłam chemię na 4 !
-Brawo córeczko! Jestem z ciebie taka duma!
- A gdzie jest tata?
- Tata jeszcze nie wrócił - powiedziała lekko zasmucona mama.
Tego dnia tata wrócił ok 23.00. Położyłam sie już spać ale... ale jego krzyki dotarły aż do mojego pokoju. Kiedy wyszłam sprawdzić co się dzieje przez szparę w drzwiach zobaczyłam tatę który stał przed mamą i na nią krzyczał... Mama siedziała i płakała, nic nie powiedziała.  Zauważyłam, że tata nie był trzeźwy, jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Nagle usłyszałam jedno zdanie: To kurwa Twoja wina! Przez te twoje bzdety wywalili mnie z roboty!
Nagle pomyślałam jak to? tata nie ma pracy? Mama nie pracowała, tata nigdy jej na to nie pozwolił. Była po prostu kura domową.
Od tego momentu prawie codziennie dochodziło do takich sytuacji...
Mama coraz mniej się uśmiechała... Jak widziałam ją w takim stanie było mi naprawdę przykro...
Kolejny dzień... a raczej wieczór... bo ojciec wracał wieczorem, kiedy wydał juz całą kasę.
Znowu był najebany...znowu to samo... nie nie to samo...Tego wieczoru pobił mamę tak że całą twarz miała we krwi. Kiedy próbowałam stanąć w jej obronie dostało się także i mi... ja miałam tylko 2 siniaki a mama... nie wyobrażam sobie jak to musiało ją boleć.                                      
Wtedy jakimś cudem wygoniłyśmy ojca z domu.  Następnego dnia przyszedł  do mamy  z trzema zwiędłymi różami. wybaczyła mu. Co ? Jak to? Co ona wyprawia! Przecież on mało jej nie zabił!
Nie rozumiałam tego... Od tamtej pory nie miałam już do niego zaufania...
Na lekcji wychowania fizycznego źle się poczułam... zabrała mnie karetka.... badania nic nie wykazały...
Po 3 tygodniach sytuacja się powtórzyła... Wtedy zrobili mi szczegółowe badania. Okazało się, że mam białaczkę... załamałam się... mojego starego to nie obchodził. . . miałam totalnie przejebane... Jednak była dla mnie szansa - przeszczep  szpiku. Czekać rok a może 2 ....
No to ja dziękuję wtedy już po mnie...
Postanowiłam żyć pełnią życia!
Któregoś pięknego dnia szłam do sklepu po zakupy... z powodu alergii miałam straszny katar... w drodze do sklepu szukałam telefonu, wtedy wypadły mi chusteczki. Nie zauważyłam tego. Mieszkałam na wsi, więc nie kręciło się tam zbyt wiele osób. Kiedy weszłam do sklepu wszedł za mną pewien chłopak, kiedy wyszłam wybiegł za mną... Oddał mi chusteczki :)  (ciąg dalszy nastąpi....)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz